"To dzięki całemu sztabowi ludzi dążącemu do jednego celu udało nam się osiągnąć tak wiele" - wywiad z Miłoszem Kocotem

"To dzięki całemu sztabowi ludzi dążącemu do jednego celu udało nam się osiągnąć tak wiele" - wywiad z Miłoszem Kocotem

Tak jak wspominaliśmy kilka dni temu zaczynamy teraz serię artykułów podsumowujących sezon. Na początek przedstawiliśmy nasze „schody do sukcesu” teraz czas na rozmowę z trener Miłoszem Kocotem.

Redakcja: Dzień dobry, witamy trenera bardzo serdecznie.

Miłosz Kocot: Dzień dobry, witam czytelników

R: Panie trenerze zacznijmy chronologicznie. W początkowej części sezonu unikaliście deklaracji gry o awans. Drużyna została oparta na kilku doświadczonych zawodnikach wzmocnionych młodymi graczami oraz tymi pochodzącymi z okolic. Rozpoczęliście sezon od zdobycia 11 pkt w 5 spotkaniach czy to dało wam sygnał, że w tym sezonie jest szansa powalczyć o coś więcej ?

MK: Na pewno początek sezonu był dla nas bardzo ciężki ze względu na bardzo małe zgranie. Również z tego względu, że postanowiliśmy spokojnie i bez pośpiechu adaptować się do futsalowej rzeczywistości. Musieliśmy dorównać poziomem drużynom ogranym na zapleczu Ekstraklasy. Z meczu na mecz graliśmy jednak co raz lepiej. Z perspektywy czasu widać jak ważne było, że udało nam się wywalczyć aż tyle punktów na początku sezonu.

R: Wspomina Pan, że musieliście dorównać poziomem do innych drużyn z ligi. Czy temu miały służyć wzmocnienia zarówno sztabu szkoleniowego jak i drużyny? Czy była to po prostu realizacja planu założonego wcześniej ?

MK: Chcieliśmy cały czas iść do przodu i powoli wprowadzać co raz więcej zaawansowanych elementów. Punkty zdobyte na początku rundy i pozycja osiągnięta w tabeli pokazały, że jesteśmy blisko tego żeby wywalczyć awans już w pierwszym sezonie stąd te wzmocnienia kadrowe. Dwóch bardzo doświadczonych w futsalu zawodników oraz jeden z wielkim potencjałem piłkarskim. Co do sztabu to rozwijaliśmy się stopniowo. Jakub Podgórski dołączył do nas w momencie gdy nasi zawodnicy kończyli grę na trawie, trener Kusia dołączył do nas później ale praca obu tych fachowców pozwoliła nam osiągnąć tak dobre wyniki.

R: LEX Kancelarię można uznać za „królów wyjazdów” - wygraliście spotkania w halach trzech najlepszych drużyn w lidze. Jednak równocześnie potrafiliście zremisować u siebie z Berlandem Komprachcice oraz Futsal Team Brzeg. Jak Pan uważa – co spowodowało taką sytuację?

MK: Te trzy trudne wyjazdy były meczami rozgrywanymi w drugiej rundzie gdzie już mieliśmy szerszą kadrę i większą rywalizację o miejsce na parkiecie. Udało nam się je wygrać dzięki umiejętnością oraz szczęściu. Oczywiście najważniejsze było nasze przygotowanie ale jednak odrobina szczęścia zawsze jest potrzebna. Każde z tych spotkań było bardzo trudne – jeśli terminarz ułożył by się inaczej i gralibyśmy je w pierwszej rundzie mogło się różnie potoczyć. Proszę zauważyć, że nasze rywalizację z czołówką zawsze kończyły się wynikami „ na styku „ no może poza meczem u siebie z Lublinem. Jeśli chodzi o te domowe remisy to ciężko jednoznacznie wskazać przyczynę takie stanu rzeczy. Na pewno złożyło się na to kilka czynników, być może za szybko się rozluźniliśmy prowadząc ale jak pokazała liga nie byliśmy jedynym zespołem, który stracił punkty z tymi przeciwnikami. Zresztą uważam, że Komprachcice w przyszłym sezonie będą jedną z czołowych drużyn.

R: Mecz z Rekordem był apogeum tego co działo się w tym sezonie na hali. Nad komplet kibiców, świetny rywal. Z perspektywy czasu uważa Pan to spotkania za zimny prysznic czy dobry materiał szkoleniowy przed końcówką sezonu?

MK: Myślę że po trochu wszystkiego. Taka rywalizacja pokazała nam gdzie drużyna się znajduje. Rzeczywiście graliśmy z niesamowicie zdeterminowanym Rekordem, który był chwilę po pierwszej porażce ligowej. Zagrali na maksimum swoich możliwości i można powiedzieć, że z tej perspektywy był to zimny prysznic bo pokazał ile nam brakuje do polskiej czołówki. Z drugiej strony trochę żal. W tamtym momencie byliśmy wstanie wygrać może jeden na dziesięć spotkań z Rekordem a z pozostałymi drużynami moglibyśmy powalczyć. Oczywiście nie mówię, że wygralibyśmy ale na pewno była by na to większa szansa.

R: Patrząc na świetną formę osiągniętą w końcówce sezonu można się z tym zgodzić. Chciałbym teraz zapytać właśnie o to co było przyczyną tak dobrej formy w najważniejszym momencie sezonu. Zakończyliście ligę pięcioma wygranymi z rzędu – to robi wrażenie.

MK: Według mnie złożyło się na to wiele czynników. Pierwszym i najważniejszym z nich była bardzo sumienna i skrupulatna praca zawodników na treningach z Kubą Podgórskim, która zaowocowała świetnym przygotowaniem. Było to widać szczególnie w drugich połowach spotkań kiedy to nasi zawodnicy byli wstanie odjeżdżać rywalom. Również ważnym elementem było zgranie, które drużyna zyskiwała z każdym treningiem i meczem rozegranym w tym składzie. Dodawaliśmy kolejne schematy, które były wykonywane przez zawodników co raz lepiej. Nawet absencje Marcina Czecha czy Adriana Patera nie zakłóciły nam planów i potrafiliśmy sobie poradzić bez nich. Bardzo ważne było też to, że cała drużyna była skoncentrowana na jasno wyznaczonym celu jakim był awans. Takie pełne poświęcenie było niezmiernie ważne.

R: A jak by Pan miał wybrać jeden, najważniejszy czynnik który zadecydował o awansie – co nim by było ?

MK: Wybrał bym organizację. Nie mówię tu tylko o pracy drużyny ale całym zapleczu organizacyjnym. To dzięki całemu sztabowi ludzi dążącemu do jednego celu udało nam się osiągnąć tak wiele.

R: Nie wolno również zapominać, że odnieśliście sukces na swoim drugim froncie. Zostaliście mistrzami KLF. Jak podchodziliście do tych rozgrywek ? W trakcie sezonu można było usłyszeć, że zawodnikom ciężko się grało poniedziałkowe mecze gdyż często dzień wcześniej mieli długą podróż i ciężki mecz w I lidze. Szeroka kadra pozwoliła wam udanie zakończyć te rozgrywki?

MK: Na pewno też. Choć te narzekania to myślę, że bardziej były szukaniem usprawiedliwienia. Traktowaliśmy KLF jako jednostkę treningową choć celem był oczywiście końcowy triumf. Mecze w lidze były naprawdę zacięte. Sporo nerwowych końcówek, które udało nam się wygrać. Zauważmy, że inne drużyny też miały w kadrze zawodników występujących w Solnym Mieście, którzy łączyli grę w lidze ogólnopolskiej z krakowską. Naszą przewagą, która przyczyniła się do wygranej było podobnie jak w lidze ogólnopolskiej świetne przygotowanie motoryczne, które zrobiło różnicę szczególnie w grupie mistrzowskiej. W tej fazie byliśmy już gotowi grać dwa mecze w bardzo krótkim odstępie czasu.

R: LEX Kancelaria bardzo odważnie weszła na futsalowe salony i kibice za pewne chcieli by wiedzieć jak wygląda Pańska opinia na tematy z szeroko rozumianego „podwórka futsalowego”. Dlatego zapytam jak ocenia Pan tegoroczny sezon w I lidze. Jako osoba, która grała wcześniej w pierwszej lidze oraz śledziła te rozgrywki jak ocenia pan poziom ligi. Czy idzie on górę czy może wręcz przeciwnie ?

MK: Opierając się co ja pamiętam oraz na doświadczeniach nie których zawodników, na przykład Sebastian Leszczak grał ostatnio w I lidze dwa lata temu więc też ma porównanie. Mogę powiedzieć, że poziom zdecydowanie poszedł w górę. To, że w ogóle poszedł to jest pewne ale w mojej opinii na przestrzeni kilku ostatnich lat jest to bardzo wyraźny progres. Wystarczy popatrzeć nawet na drużyny Brzegu, Nowin czy Tych które były dobrze zorganizowane, urywały punkty rywalom i widać było że pracują nad typowo futsalowymi elementami. Każda z nich potrafiła zaskoczyć czymś ciekawym. Jednak wciąż największym problemem ligi jest łączenie gry na hali z trawą czy też być może słaba organizacja. Wiele drużyn z tygodnia na tydzień gra w bardzo różnych zestawieniach personalnych, jest mała stabilizacja kadry. Widać to było najlepiej na przykładzie naszych spotkań z Heiro Rzeszów gdzie w praktyce w każdym meczu grali z nami w innym zestawieniu. Jednak patrząc globalnie na ligę tak jak wspominałem na początku widać, że poziom stale się podnosi.

R: A jak ocenia Pan tegoroczne rozgrywki Futsal Ekstraklasy. Uważa Pan, że Rekord utrzyma przewagę i zostanie mistrzem ?

MK: Rozstrzygnięcia w Pucharze Polski za pewne zachwiały trochę pewność wszystkich co do mistrzostwa Rekordu jednak ja mimo wszystko uważam że utrzymają tą przewagę i zostaną mistrzami. Mam tam wielu znajomych, często tam bywam i kibicuje temu klubowi – oczywiście w tym sezonie ( śmiech ). Podoba mi się to jak grają i jak rozwijają swoją drużynę. Mieli mały kryzys ale potrafili z niego wyjść i myślę, że w końcówce sezonu pokażą na co ich stać.

R: Nawiązując do Pańskiej wypowiedzi. Uważa Pan wygraną Clearexu za sensację, niespodziankę czy może jednak już przed dwumeczem dawał Pan znak równości między tymi zespołami ?

MK: W ostatnim czasie Clearex gra co raz lepiej. Udało im się awansować do górniej szóstki, mają jasno określony cel na każdy mecz. Starają się grać wysokim pressingiem, potrafią zmieniać zmieniać rytm meczu wybijając rywali z uderzenia dodatkowo mają kilka indywidualności jak Zastawnik czy Lutecki. Są to zawodnicy wyróżniający się na tle ligi. Nie jest to na pewno sensacja choć rozstrzygnięcie można uznać za niespodziankę. Będąc na obu rywalizacjach cały czas miałem uczucie, że Rekord w pewnym momencie przechyli szalę zwycięstwa na swoją korzyć. Jednak tak się nie stało. Warto zwrócić uwagę na bardzo dobrą postawę w bramce Bartka Krzywickiego z którym miałem okazję współpracować w Gliwicach. Ten sukces to w dużej mierze jego zasługa.

R: W przyszłym sezonie Futsalowa Ekstraklasa podobnie jak w tym będzie miała system przeniesiony z boisk trawiastych. Po rozegraniu dwóch rund spotkań tabela oraz punkty zostaną podzielone na pół i będziemy mieć dodatkowe pięć decydujących spotkań. Pan jest w gronie zwolenników czy przeciwników tego systemu ?

MK: Patrząc na rozgrywki futsalowe w całym świecie zazwyczaj te najmocniejsze ligi grają play-offy więc o wyniku decyduje forma na końcu sezonu. System, który jest teraz w naszej Ekstraklasie jest w mojej opinii dobry dla futsalu, nawet lepszy niż play-offy bo pozwala sobie jednak na wypracowanie jakiejś przewagi na przestrzeni sezonu. Aczkolwiek rozumiem też ludzi będących przeciw tej reformie.

R: Przechodząc teraz do indywidualnych występów. Jak Pan ocenia rozwój zawodników, którzy dopiero w naszej drużynie zaczęli poważne granie w futsal ?

MK: Zarówno Adam Wędzony, Adam Przeniosło jak i Sebastian Leszczak, który pierwszy raz jest w treningu stricte futsalowym, zrobili bardzo duże postępy. Przede wszystkim dostosowali się do założeń taktycznych, udawało się im być wyróżniającymi się postaciami ligi. Uważam jednak, że cała trójka musi dalej cały czas się rozwijać, iść do przodu jeśli chcą zaistnieć na poziomie Ekstraklasy. Tam poziom pójdzie bardzo w górę, oni też przestaną być anonimowi. Czeka na nich duże wyzwanie ale cała trójka jest na tyle inteligenta, że powinna sobie z nim poradzić.

R: Jakie macie plany na maj ?

MK: Roztrenowanie i praca nad techniką. Jednak głównie roztrenowanie.

R: Kiedy planujecie rozpocząć przygotowania?

MK: Przygotowania będą podzielone na etapy pracy indywidualnej oraz zespołowej. Tym zajmuje się Kuba Podgórski. Zawodnicy będą mieli zadania do zrealizowania we własnym zakresie, które będą musieli wykonać aby zrobić podbudowę motoryczną. Wstępny plan zakłada powrót do treningów drużynowych w połowie lipca.

R: Co będzie największą trudnością przy przeskoku z poziomu I ligi do Ekstraklasy ?

MK: Wszystko ( śmiech ). Zarówno jeśli chodzi o organizację wokół klubu jak i sam zespół. Musimy podnieść nasze umiejętności zarówno taktyczne jak i indywidualne. Musimy robić postęp w każdej dziedzinie. Zwłaszcza, że nasza drużyna nie chcę grać cały sezon o utrzymanie. Chcielibyśmy awansować do górnej szóstki i taki jest nasz podstawowy cel.

R: Dobrze. Dziękuje bardzo za rozmowę.

MK: Również dziękuje.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości